Konwencja stambulska chroni każdą Polkę

0
1087
- reklama -

Zdarza mi się czasem zajrzeć na strony gazet, by poczytać i posłuchać dziennikarzy i reporterów, którzy mówią, a przynajmniej powinni mówić mądrze i w sposób odpowiedzialny przedstawiać dany problem. W przestrzeni publicznej i społecznej zagościł ostatnio ważny temat konwencji stambulskiej. Z lękiem w stronę decyzji i planów rządowych zerkają polskie kobiety, matki i ojcowie.

Nic dziwnego, że spora część społeczeństwa nie wie i nie rozumie, o co w ogóle w tej konwencji chodzi. Niewiele osób do tej pory wiedziało, że Polska w 2012r. taką konwencję podpisała. Niestety jednak dla nas kobiet, głos zabiera ta część społeczeństwa, która choć traktuje siebie jako ekspertów, o problemie niewiele wie, a w większości nigdy go nie doświadczyła. Opierając się na tabelkach i statystykach przesuwamy ludzi jak puste cyferki nie myśląc, że za każdą z nich kryje się dramat i historia, która łamie ludzkie życie. Ostatnio zdarzyło mi się słuchać rozmów w „Onet” właśnie na temat konwencji. Reporterka jeżdżąc samochodem przeprowadzała rozmowę online. Moje pytanie …dlaczego? Dlaczego samochód dla wielu dziennikarzy, publicystów, a nawet kabareciarzy stał się ostatnio najlepszym miejscem do poważnych rozmów? Ani prowadząca nie była skupiona na jeździe samochodem, ani na rozmowie z ekspertem. To jakaś dziwna, nowa moda, która pokazuje nasze podejście do ważnych tematów. Czy to oznacza, że tylko w samochodzie mówi się i myśli poważnie? Może kiedyś zrozumiem ten pomysł, ale na razie mnie irytuje, i myślę o tych wszystkich kobietach doświadczających przemocy. Jak mają się czuć przed ekranem , gdy tak ważny temat wrzuca się między zerkanie na drogę, światła stop, czy zmianę biegów? Tu potrzeba ogromnej uwagi i powagi.

Czego więc dotyczy ta narodowa dyskusja?
Zacznijmy od początku.

Konwencja stambulska to dokument dotyczący zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Prawicowi politycy zarzucają mu jednak „zbytnią lewicowość” i „feministyczne brzmienie”. Minister rodziny pracy i polityki społecznej Marlena Maląg na antenie „TV Trwam” zapowiedziała działania prowadzące do wypowiedzenia konwencji stambulskiej.
Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
W konwencji znajduje się zapis, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych jej zakresem. Konwencja określa również tzw. płeć społeczno-kulturową, która oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn.

- reklama -

Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała – w 2015 r. Już wtedy budziła ona kontrowersje; przytaczano argumenty o jej niezgodności
z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny.
Każdego roku w Polsce według oficjalnych statystyk blisko 90 tys. osób doznaje różnych form przemocy w rodzinie. Biorąc pod uwagę, że wiele przypadków nigdy nie jest zgłaszanych, możemy uznać, że to minimum 90 tys. Według policyjnych statystyk ponad 70 proc. ofiar to kobiety.

Wciąż w definicję gwałtu nie wpisano braku świadomej zgody, brakuje rozpoznania przemocy ekonomicznej, skutecznego izolowania sprawców. Rzecznik Praw Obywatelskich przyłączył się do akcji, publikując 8 historii inspirowanych zgłoszeniami otrzymywanym przez Rzecznika, które zwracają uwagę na konkretne problemy, takie jak:
– niepełną i spóźnioną ochronę przed przemocą;
– niewystarczające wsparcie dla pokrzywdzonych;
– brak szkoleń i edukacji antydyskryminacyjnej;
– niedostateczne działanie wobec sprawców;
– brak danych.
Większość z nich można by rozwiązać wdrażając do polskich przepisów postanowienia konwencji stambulskiej o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, której Polska jest sygnatariuszem.
Niestety obecny rząd jest zadeklarowanym wrogiem konwencji. Jeśli już nie można się z niej wypisać, woli udawać, że jej nie ma. Andrzej Duda zalecał, żeby konwencji jednak nie stosować. Beata Kempa, obecnie europosłanka PiS podsumowała  konwencję i jak twierdzi przemycaną przez nią „ideologię gender” w Radiu Maryja: „Ten walec jedzie, a my do Polski pod żadnym pozorem nie powinniśmy go wpuszczać!”.

Polski rząd udaje, że problemu nie ma

Według definicji Konwencji Stambulskiej przemocą są „wszelkie akty przemocy fizycznej, seksualnej, psychologicznej lub ekonomicznej zdarzające się w rodzinie, gospodarstwie domowym, między byłymi, lub obecnymi małżonkami, partnerami, niezależnie od tego, czy sprawca i ofiara dzielą lub dzielili miejsce zamieszkania, czy nie”.

Przemoc może przybierać formę dręczenia psychicznego, zmuszania do seksu, poniżania, szantażowania, ale też wydzielania pieniędzy, utrudniania poszukiwania pracy, niepłacenia alimentów, zaciągania długów bez zgody partnera.
Obecnie obowiązująca ustawa o przemocy w rodzinie ignoruje zjawisko przemocy ekonomicznej. Nie chroni też osób, które doświadczają przemocy ze strony byłego partnera, z którym nie mieszkają.

„Prawo nie przewiduje możliwości wydania przez funkcjonariusza natychmiastowego zakazu zbliżania się, a na wydanie przez sąd cywilnego nakazu opuszczenia mieszkania przez sprawcę czeka się średnio 5 miesięcy (153 dni)”.

Dopiero po wprowadzeniu konwencji stambulskiej Polska uruchomiła całodobowy, ogólnopolski telefon zaufania. Do 2015 r. uważaliśmy, że ofiara przemocy sama musi szukać pomocy w różnych miejscach. Teraz pod jednym numerem telefonu uzyska kompleksową – prawną i psychologiczną – pomoc. Trzecią, nową sprawą, jest natychmiastowa izolacja sprawcy. Spróbujmy sobie wyobrazić, jak wygląda codzienne życie ofiary przemocy domowej. Żyje ze swoim sprawcą pod jednym dachem, nie ma, gdzie się przed nim schować, często jest od niego finansowo uzależniona. Zdarza się, że mieszkanie należy również do niego. Ofiara myśli sobie, że mogłaby pójść na policję, ale co zrobi potem? To ona poniesie konsekwencje: zostanie znowu pobita lub zgwałcona, nie będzie miała pieniędzy albo dachu nad głową. 

Czy konwencja zagraża polskiej rodzinie?

Rodzinie w Polsce nie zagraża konwencja stambulska, tylko przemoc i jej bagatelizowanie. Konwencja uderza w polską tradycję załatwiania problemu przemocy domowej za zamkniętymi drzwiami. Problem leży w źródłach tej przemocy. Przeciwnicy zapisów konwencji uważają, że są nimi alkohol i frustracje. Jednak badania w tym zakresie mówią jasno: źródłem przemocy wobec kobiet jest nierówna relacja władzy oparta na przekonaniu o niższym statusie kobiet w społeczeństwie i jej niższym statusie w rodzinie. Przepisy, które są wiążące dla każdego urzędnika, policjanta, prokuratora i obywatela, to jedyny dokument
w polskim systemie prawnym nazywający rzeczy po imieniu. Zobowiązuje państwo do przeciwdziałania rozpowszechnianiu stereotypów na temat kobiet i w konsekwencji ograniczaniu przemocy. 

Interpretacja, a w tym przypadku nadinterpretacja treści konwencji przez polski rząd jest dla rodzin największym zagrożeniem. Jest zagrożeniem przede wszystkim dla kobiet. O tym co jest rodziną, a co nią nie jest decyduje garstka ludzi. I właśnie ta garstka chce zdecydować jak ma być załatwiany problem przemocy domowej. By mówić o polskiej, tradycyjnej rodzinie w obecnych czasach, należałoby ją na nowo zdefiniować.