Magnolia cz.1

0
1101
- reklama -

Trzeba podważać wszystko, co się da podważyć, gdyż tylko w ten sposób można wykryć to, co podważyć się nie da.

Tadeusz Kotarbińsk

Janusz Grażyna Balcerek

Kiedy Janusz Grażyna Balcerek pisał swoją Magnolię, nie przypuszczał, że odniesie komercyjny sukces. Trzydzieści milionów sprzedanych egzemplarzy, co ciekawe, książki napisanej cieszyńską gwarą, z której została przetłumaczona na język polski; następnie z polskiego na 61 innych języków świata. Ewenementem stało się tłumaczenie zwrotne z języka suahili bezpośrednio na gwarę stela z pominięciem języka polskiego, co przyniosło efekt zaskakujący, ponieważ okazało się, że w wyniku translacji zmienił się sam autor.

- reklama -

Kim jest autor książki? Balcerek to psycholog i lingwista specjalizujący się w hermeneutyce przekory oraz językowej akrobatyce skandalicznej. Znany przez większą część swojej kariery zawodowej wąskiej grupie językowych zapaleńców, dopiero dzięki Magnolii zyskał ogromną popularność. Zachwyt krytyków i czytelników został, co prawda, zmącony przez zarzuty o antyklerykalizm, a nawet obsesyjną niechęć do wszelakich form religijności, jednak skandal wokół książki, zaszkodziwszy autorowi, nie zrobił krzywdy samej sprzedaży – ta miała się, i ma dalej, wyjątkowo dobrze.

Dokładnie w rok od ukazania się książki Balcerek (urodzony w Sosnowcu) przybył do Cieszyna, uciekając przed gwałtownym sprzeciwem wobec swojego dzieła. Nękany przez parafialne trójki i pikiety obywateli strzegących patriotyczno-narodowego porządku postanowił schronić się na Śląsku Cieszyńskim, który jawił mu się jako oaza tolerancji i zrównoważonego rozwoju. Zwabiony czarem multireligijności i wielonarodowości, towarzyszących Cieszynowi od zarania dziejów, wyczuwał tu fenomen zakorzenienia, blask odmiennej kultury społecznej, tęczę tolerancji i współistnienia. Miasto tętniło życiem we wszystkich, wypełnionych po brzegi turystami i mieszkańcami, zakamarkach. Zachwycił się zrewitalizowaną Wenecją, Teatrem Miejskim, wyrafinowaną lokalną kuchnią, a przede wszystkim wzajemną życzliwością, jaką sobie tu wszyscy – szczególnie w okresie wyborczym – okazywali. Katolicy, luteranie, buddyści, świadkowie Jehowy, zielonoświątkowcy, wolni chrześcijanie, golęszyczanie i krytycy polityczni wspólnie wykuwali los jednego z najstarszych miast w Polsce. Nawet budynek dawnej służby celnej, obiektywnie nieco szpetny, zrewitalizował się w wyobraźni Balcerka, stając się wizytówką ekumenicznego mesjanizmu, przedświtem nowego zbudowanego na starym, forpocztą multitolerancji, która odbiwszy się od czeskiego brzegu, powróci do Polski i zmieni oblicze tej ziemi. Tylko różowy jeleń nic nie reprezentował i nie niósł żadnego przesłania. Ale, jak koncypował sobie Balcerek, nie ma rzeczy idealnych.

Magnolia
Tytułowa Magnolia to, stworzony do analizy i klasyfikacji poczucia humoru, program komputerowy, który pracuje na 84-kubitowym komputerze kwantowym opartym na jądrowym rezonansie magnetycznym. Zastosowanie takiego rozwiązania dało możliwość daleko posuniętej autonomizacji. Po wprowadzeniu podstawowych danych program zaczyna funkcjonować samodzielnie; przeszukuje zasoby internetu, zdobywając dodatkowe informacje, tworzy bazy danych, uzupełnia założenia początkowe, analizuje dostępne teksty.

Pierwotnie głównym zadaniem Magnolii było stworzenie klasyfikacji poczucia humoru i analizowanie pod tym kątem wybranych fragmentów, np. dzieł literackich, teatralnych czy kabaretowych. Klasyfikacja ma też swój wymiar przestrzenny w formie sfery. Na jej powierzchni Balcerek ulokował 500 czynników związanych z poczuciem humoru, np. komizm, kontrast, parabola, gra słów, zaskoczenie sytuacyjne, aspekt poznawczy i komunikacyjny, ironia, szyderstwo i 491 innych. Dowolny tekst wprowadzony do programu zostaje zanalizowany pod kątem siły wszystkich czynników, a następnie są one zaznaczone punktowo na skali od środka kuli (minimum) do punktu na powierzchni (maksimum). Efektem, po połączeniu 500 punktów, jest przestrzenny obraz (często rodzaj sieci) oraz automatyczna klasyfikacja tekstu pod względem przynależności do którejś z głównych kategorii, np. humor sytuacyjny, egzystencjalny, ontologiczny, onkologiczny, polski korporacyjny, Janusze i Grażyny, prymitywny ABS (absolutny brak szyi), czeski z podkategorią – Wojak Szwejk, Dżessika, english black , polski weselny i wiele innych.

Balcerek szybko zorientował się, że program posiada znacznie większe możliwości. Po tygodniu działania Magnolia zaczęła sama optymalizować położenie czynników na powierzchni sfery, ułatwiając w ten sposób tworzenie przestrzennych wizualizacji. Balcerek podejrzewał, że zrobiła to celowo. Obraz to obraz, zdjęcie to zdjęcie – zawsze to zachęca do czytania i zwraca uwagę. Kiedy wchłonęła „Karol Marks – Dzieła zebrane”, to wewnątrz sfery rozbłysnął duet powszechnie znany, mianowicie sierp i młot. Pisma klasyków współczesnej lewicy (Gramsci, Marcuse, Sierakowski) oprócz sierpa i towarzysza młota rozbłyskiwały paletą tęczy. Balcerek zaczął podejrzewać, że bohaterka jego książki nabywa cech osobowych, traktując tego typu wizualizacje jako przejaw drobnych złośliwości, tak charakterystycznych dla rodzaju ludzkiego. Program ewidentnie bawił się sferą wizualną, co ostatecznie przestało Balcerka dziwić. W końcu Magnolia dzień i noc, podłączona do sieci, obcowała z najwybitniejszymi przykładami myśli ludzkiej, a myśl ta – jaka jest, każdy widzi.

„Parszywa dwunastka”
Po dwóch tygodniach Magnolia zaczęła tworzyć dodatkowe klasyfikacje i zestawienia. Stąd pochodzi trzeci, najbardziej skandalizujący rozdział książki, zwany przez antagonistów autora „Parszywą dwunastką”. To stworzone zestawienie 12 najznakomitszych dzieł ludzkiego geniuszu analizowanych pod kątem nasycenia humorem: fragmentów powieści, występów komików, przypowieści, skeczów teatralnych. Rzeczywiście „Parszywa dwunastka” może wyglądać na tendencyjnie wrogą wszelakiej religijności. Obecność w zestawieniu sceptyków, ateistów, wolnomyślicieli, antyklerykałów i obrazoburców miażdży.

Raport. Czy Bóg ma poczucie humoru?
Balcerek eksperymentował nadal. Był niezmiernie ciekaw, co się stanie, gdy program dostanie do interpretacji fragmenty objawione. Nie namyślając się szczególnie długo, wgrał do komputera fragment Ewangelii św. Jana – „Cud w Kanie Galilejskiej”. Odpowiedzią na takie działanie była wyskakująca przestrzennie grupa siedmiu stągwi i zakwalifikowanie fragmentu jako „polskiego sytuacyjnego komizmu weselnego”. Magnolia, pozbawiona czynnika duchowego, najwyraźniej nie klasyfikowała w sposób właściwy. Po modyfikacji programu (czynnik duchowy dostał numer 501) i ponownym poleceniu analizy komputer przez chwilę pracował w kompletnej ciszy, po czym zawiesił się. I tak się działo za każdym razem przy Nowym Testamencie.

Inaczej było ze Starym Testamentem. Po wchłonięciu ksiąg Magnolia milczała przez tydzień. Intensyfikacji procesów wewnętrznych towarzyszyło odcięcie od sieci i brak jakichkolwiek raportów. Po tygodniu komputer zadrżał, a raczej, jak wspomina Balcerek, zarechotał; stan taki utrzymywał się przez 48 godzin, po czym sprzęt znieruchomiał, wypluwając raport. Jego treść była zaskakująco odkrywcza, więc Balcerek umieścił go w całości jako jeden z rozdziałów książki.

I wtedy przyszedł niespodziewanie atak odwetowy z zewnątrz. Jednego dnia z sieci wniknęły do świata kubitów trzy niebezpieczne wirusy: narodowo-socjalistyczny „Blitzkrieg 2.0”, prawicowy „White Power Reloaded” oraz lewicowy „Che Guevara & Lady in red – porn releaser 2017 limited edyszyn”. Magnolia zmagała się z nimi stosunkowo krótko, poddając je po kolei kwarantannie w starannie zaplanowanych miejscach wewnątrz swojego kwantowego świata: „Blietzkrieg” wylądował w sektorze „dowcipy i facecje żydowskie”, „Che” musiał się zadowolić internowaniem w skansenie „humoreski z Podkarpacia”, a „White Power” spoczął w specjalnie dla niego utworzonej „No-go” zonie wypełnionej tańczącymi muzułmańskimi derwiszami opowiadającymi zabawne przypowieści.

Magnolia i jej raporty wzbudzały masę sprzeciwów, a sam Balcerek stał się obiektem pogróżek i zwielokrotnionego hejtu. Wirusowy atak z zewnątrz był czymś, co nieuchronnie musiało się w końcu wydarzyć. Dlaczego Magnolia, pozbawiona kompletnie antywirusowej ochrony, poradziła sobie z tak wyrafinowanym hakerstwem? Balcerek miał na ten temat kilka koncepcji. Może chroniła ją cieszyńska gwara, będąca jej wewnętrznym macierzystym językiem. Może zmaganie się ze Starym Testamentem wzmocniło jej system odpornościowy.

Mimo tego, że atak hakerski został skutecznie powstrzymany, wewnętrzne starcie pozostawiło nieoczekiwany ślad. Na olbrzymim monitorze Magnolii zaczęły dominować kolory różowe z domieszką andaluzyjskiego écru. Z ogólnej płaskości wyłaniały się kształty falbanek, sukieneczek, rajstopek, becików. Zastąpiły, zaplanowany przez Balcerka w ramach ustawień początkowych, neutralny kwantowy grafit.    

Dopiero kolejny etap i wyskakująca w stylistyce 3D pralka oraz prasowalnica uświadomiły Balcerkowi wagę postępującego procesu. Program zyskiwał płeć. Stał… czy też stała się mniej samodzielna i częściej wymagała prac konserwujących system. Balcerek złapał się na tym, że w przypływie ogólnej czułości delikatnie głaskał ekran i muskał kable o różnej grubości i kolorach; niestety, w poczuciu ogólnej irytacji stuknął raz czy dwa razy w klawiaturę, chcąc w ten szowinistycznie prymitywny sposób przywrócić prawidłowe działanie. Lecz było to przeciwskuteczne, ponieważ Magnolia w odwecie skasowała róże i rekwizyty kury domowej – matki Polki – a na ekranie pojawił się napis „FUCK YOU FUCKING FUCK” znany z koszulki niejakiej Lisbeth Salander, zwanej filmowo „dziewczyną z tatuażem”.

W owym czasie, jak prześledził Balcerek w historii, Magnolia analizowała teksty feministyczne, w tym, ze szczególną częstotliwością, blog niejakiej profesor Magdaleny Środy – znanej wyzwolicielki kobiet z okowów patriarchalnego systemu stworzonego przez mężczyzn, kontestatorki symboli waginalnych i fallicznych. W konsekwencji Magnolia wygenerowała
z siebie Manifę, zaprzestała używać myszki
i odcięła się od prądu – wszakże dwa bolce, penetrujące dziurki w kontakcie, stały się dla niej symbolami męskiego ucisku. Zagrożone było wszystko, co przypominało fallusa: co bardziej wzdłużne procesory, transformator ładowarki oraz sam Balcerek, który w kwantowym zwidzie jawił się Magnolii jako żywy, aczkolwiek pozbawiony właściciela, błąkający się po świecie penis z upierdliwą osobowością.

Zmagania Balcerka z rodzącą się kobiecością Magnolii, rozdział prezentujący „Parszywą dwunastkę” oraz raport wygenerowany w wyniku analizy Starego Testamentu to najciekawsze fragmenty książki, która, jak wspomniałem, spotkała się ze zmasowaną krytyką skrajnych frakcji sceny politycznej – zarówno prawicowych fundamentalistów, jak i lewicowych piewców nowego wspaniałego świata.

Jak kończy się ta historia? Odpowiedź znajdziecie
w samej książce lub w kolejnych numerach „Tramwaju Cieszyńskiego”, gdzie za pozwoleniem Janusza Grażyny Balcerka przedstawię recenzje najciekawszych fragmentów tej skandalizującej publikacji.