Powiedz przemocy NIE!

0
1371
- reklama -

Nie mów mojej córce jak ma się zachowywać i w co ubierać,
ale naucz swojego syna, by nie krzywdził kobiet!

17 proc. nastolatków doświadczyło przemocy fizycznej ze strony dorosłego, 4 proc. zostało zgwałconych, 11 proc. padło ofiarą rozboju, 9 proc. dziewcząt i 6 proc. chłopców miało kontakty seksualne z osobami dorosłymi – wynika z badania Fundacji Dzieci Niczyje.

Znaczna część badanych pesymistycznie ocenia możliwość otrzymania pomocy w trudnych sytuacjach życiowych. 37 proc. młodych ludzi nie ma nadziei, że ktoś pomógłby im, gdyby doświadczali przemocy w rodzinie. Blisko jedna trzecia badanych (30 proc.) myśli, że byliby pozostawieni sami sobie w sytuacji wymuszania na nich kontaktów seksualnych przez znajomą osobę dorosłą. Blisko połowa respondentów sądzi, że nie znaleźliby pomocy, gdyby padli ofiarą cyberprzemocy ze strony swoich rówieśników.

Przeciwdziałanie przemocy wobec dzieci ciągle jest dla nas wyzwaniem. Dzieci i młodzież doświadczając jej w różnym stopniu, czują się bezradni, zagubieni, nie wiedzą gdzie szukać pomocy i wsparcia.

- reklama -

Każda forma przemocy wobec młodego człowieka niesie za sobą długotrwałe konsekwencje. Nasze dzieci oprócz przemocy seksualnej, fizycznej czy psychicznej narażone są na cyberprzemoc. Wyzwiska, kpiny i wulgarne wpisy na portalach społecznościowych, nieprawdziwe i szkalujące informacje, a czasem nawet groźby – tak nastolatki gnębią w Internecie nielubianych kolegów. Już ponad połowa dzieci w wieku od 12 do 17 lat przyznaje, że padła ofiarą cyberprzemocy.
„Przeleciałbyś Wiktorię? Nie, bo porzygałbym się, ona jest obleśna, musiałbym jej najpierw założyć worek na łeb.” – taką opinię o sobie przeczytała na popularnym portalu społecznościowym 13-letnia Wiktoria, uczennica jednej z wiejskich podstawówek.
Zaczęło się niewinnie: od śmiechu i szeptów, gdy odpowiadała przy tablicy. Wkrótce trzech klasowych prowodyrów drwiło z niej otwarcie: „Jesteś ohydna, śmierdzisz”. Jeszcze później nękanie przeniosło się do sieci a nękaniem bawiła się już spora grupa rówieśników. Nauczyciele o niczym nie widzieli, a dziewczynka bała się mówić. Prawdę wyciągnęli z niej rodzice, których zaniepokoiło, że córka ciągle narzeka na ból brzucha i nie chce chodzić do szkoły. Okazało się, że jest przerażona, bo jedna z koleżanek zagroziła, że wytnie jej twarz z klasowego zdjęcia, przyklei do fotografii o charakterze pornograficznym i zamieści na portalu razem z komentarzem, że właśnie tym Wiktoria zajmuje się po lekcjach.
Sprawa tej dziewczynki nie miała takiego zakończenia jakiego byśmy się spodziewali. Rodzice w szkole dostali numer telefonu do poradni psychologicznej, a problem zlekceważono. Pani dyrektor stwierdziła, że „takie mamy czasy, a dziewczynka jest problematyczna, w dodatku nie wypełnia obowiązków szkolnych. Z pewnością to problem w domu, bo przecież różnie się we wsi o ich rodzinie mówi”. Wydawać by się mogło, że z ust pedagoga, który jest dyrektorem szkoły takie słowa nie mogą paść, a jednak padły. W szkole odbyła się tylko jedna lekcja na temat cyberprzemocy a Wiktoria stała się klasowym „kablem”. Było więc tylko gorzej i rodzice postanowili zmienić córce szkołę. Historia Wiktorii nie jest przypadkiem odosobnionym. W każdej szkole jakieś dziecko przeżywa podobne problemy. Nauczycieli i dyrektorów nie szkoli się w tym zakresie. Nie ma również stałej współpracy z policją czy doświadczonymi psychologami. Dzieci często są pozostawione same sobie. Bywa tak, że kończy się dramatycznie i dzieci po długotrwałym dręczeniu popełniają samobójstwo.
Najczęściej taka przemoc ma podtekst seksualny. Dziewczynki z taką formą przemocy muszą sobie radzić od najmłodszych lat. Traktowane przedmiotowo przyjmują taką rolę w świecie uznając to z czasem za coś normalnego. Edukacja w tym temacie powinna być skierowana od najwcześniejszych lat przede wszystkim do chłopców. Dzieci od początku powinny być uczone poszanowania nietykalności cielesnej.
Fundacja „Lokalsi” rozpoczyna akcję społeczną „Powiedz przemocy NIE”. Do akcji przyłączyli się przede wszystkim mężczyźni. Nasi koledzy, sąsiedzi, samorządowcy i dziennikarze stają przed obiektywem aparatu w spódnicy, jako wyraz sprzeciwu wobec przemocy i napastowaniu kobiet, nastolatek i dziewczynek. Jest to początek społecznej debaty na temat praw kobiet. Nasze społeczeństwo głosów kobiet nie chce słuchać. Swoje głosy solidarnie dołączają więc mężczyźni.
– Nie zgadzamy się na to, aby przemoc wobec kobiet była otoczona milczącym przyzwoleniem ze strony społeczeństwa i organów państwa. Dlatego jako oddolny ruch chcemy zmienić te elementy kultury, które usprawiedliwiają męską przemoc oraz wzmacniają u mężczyzn przekonanie, że wolno im użyć siły, by podporządkować sobie kobiety, a nawet dzieci – podkreślają inicjatorzy akcji.